wtorek, 20 września 2011

Motywowanie siebie czy też automotywacja. Dlaczego warto.


Rano się budzisz i już ci się nic nie chce, a w ciągu dnia tylko utwierdzasz się w tym przekonaniu. Zdarzyło ci się takie coś? Pewnie tak. Sam tego doświadczam i wtedy gdy wstanę moja uwaga skupiona jest na znalezieniu sobie takiego zajęcia, które nie będzie ode mnie wymagać specjalnego wysiłku (czy wręcz będzie markowaniem pracy), a nie zajęciem się tym co powinienem. Nie ma problemu gdy taki stan pojawi się raz na miesiąc czy kwartał. Ale co zrobić, gdy pojawia się nagminnie.  
W moim przypadku najczęściej dzieje się tak wówczas, gdy wydaje mi się, że robota którą mam wykonać przerasta mnie w danej chwili czy dniu. Raz to może być skoszenie trawnika (przecież bolą mnie plecy, słońce jeszcze nie wysuszyło trawy po porannej mgle, trzeba iść z psem na spacer itd.), a innym coś, co bezpośrednio przenosi się na moje dochody. 
www.sxc.hu
 O ile trawnik przyzwyczaił się już do tego, że musi nieraz poczekać, to zupełnie inaczej jest w przypadku moich źródeł dochodu. Będąc freelancerem jestem skazany na silną automotywację do zajęć, bo inaczej poszedłbym z torbami. 
Nie udaje mi się być tak zmotywowanym jakbym często chciał. Wolę poczytać czy napić się przyjemnej pracy niż wziąć się np. za zaległości. Nie mam więc wyboru. Trzeba będzie włożyć parę groszy w ćwiczenie na szkoleniach motywowania siebie. Wystarczy trochę poszukać w internecie by zobaczyć, że nie tylko szkoleń z automotywacji jest sporo, to jeszcze cena ich bywa przystępna. Najważniejsze w tym wszystkim pewnie jest posłuchanie innych, co mają na ten temat do powiedzenia. To chyba najbardziej motywuje do pracy nad sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz